9 października 2024
greenwashing

Gra w greenwashing staje się ryzykowna i nieopłacalna

‒ Grzywna, konfiskata dochodów, wykluczenie z zamówień publicznych i finansowania. Takie kary przewiduje dla podmiotów, którym udowodni się „eko ściemę”, dyrektywa Green Claims. Pracuje nad nią obecnie Bruksela – mówi ekspertka Komitetu KIG ds. ESG, Aleksandra Majda.

W styczniu 2024 r. Parlament Europejski przegłosował dyrektywę zakazującą działań, które można ogólnie określić jako greenwashing. Ma to np. chronić konsumentów przed nieuczciwymi praktykami firm w zakresie komunikowania, że dany produkt jest „ekologiczny” lub „przyjazny dla środowiska”. Także pomagać im w podejmowaniu świadomych decyzji zakupowych.

Nadchodzą czasy, w których gra w greenwashing staje się ryzykowna i nieopłacalna. Wypuszczanie w eter niepopartych faktami zielonych twierdzeń już ściąga na firmy kłopoty. Grzywna, konfiskata dochodów, wykluczenie z zamówień publicznych i finansowania – takie kary przewiduje dla podmiotów, którym udowodni się „eko ściemę”, dyrektywa Green Claims, nad którą pracuje obecnie Bruksela. Ale to nie jedyny akt prawny. Mamy już dyrektywę CSRD o raportowaniu kwestii zrównoważonego rozwoju, Eco Design, czyli wprowadzenie minimalnych standardów regulujących etap opracowywania produktów, czy przegłosowaną właśnie przez europosłów dyrektywę COM, zmieniającą dyrektywy o wzmocnieniu pozycji konsumentów w procesie transformacji ekologicznej. Chodzi o lepsze informowanie i lepszą ochronę przed nieuczciwymi praktykami oraz uzasadnienia i przekazywania wyraźnych oświadczeń dotyczących środowiska – mówi Aleksandra Majda, ekspertka Komitetu KIG ds. ESG, wiceprezeska stowarzyszenia ESG Impact Network.

‒ UE wprowadza zakaz stosowania ogólnych, niepotwierdzonych deklaracji ekologicznych dotyczących produktów; twierdzeń, że produkt ma neutralny, ograniczony lub pozytywny wpływ na środowisko, ponieważ producent kompensuje emisję gazów cieplarnianych czy oznakowań na temat zrównoważonego charakteru produktów, które nie opierają się na zatwierdzonych systemach certyfikacji lub nie zostały ustanowione przez władze publiczne. Zielona regeneracja, po latach trucia i nadużywania planety, jest warta pochwały. Ale pęd w tym kierunku nie może dalej być pożywką dla „eko ściemy — tłumaczy dalej Majda.